...a tu król podobny ogniowi Albo spadającemu z góry potokowi Idąc owym szaszorem i ogromną lawą, Lewą tu Chmielnickiego, a tam ręką prawą Dosiągł Chana samego; wpół ich rozerwawszy Niesłychaną przewagą; dopieroż im dawszy Ognia więcej...
Poddani Królowej Elżbiety!?! ja tak czasem mówię o sobie, ze jestem poddaną Królowej Elżbiety, Małgorzaty albo Małgorzaty Elżbiety, czy Elżbiety Małgorzaty.<aniołek> W każdym razie chodzi tu o moje mamę. A u Ciebie? rozwiń proszę dokładniej te myśl.
Offline
Moja kochana wychowawczyni nazywa się Ela I kupiliśmy jej w Zakopanym koszulkę - "Królowa jest tylko jedna"
I się tak przyjęło, a ona sama z humorem tak o sobie mówi, że jest królową a my jej uniżonymi sługami i poddanymi ;D
Ot cały sekret ;D
Offline
Moja najlepsza przyjaciółka chodzi z kolesiem o wdzięcznej ksywie Francuz. A koledze Twojemu gratuluję siostry. Widać, ze dziewczyna mądra, chociaż ja na jej miejscu zaczęłabym nie od piwa, a od wódki, bo wiadomo ,,gorzałka zawsze dobra jest" !!
Offline
Administrator
'Miodu panie Michale'
<haha> No to my pewnego Włocha nauczyliśmy wychwalać swoją pizzę okrzykami ' Zajebista pizza'.
Ale nazwa w pełnie zasłużona. Nigdy nie jadłam lepszej <3
Offline
W ogóle u nas w pizzeriach na kształt włoski robią pizze okrągłe, a w słonecznej Italii one są prostokątne. Zastanawia mnie to, że pizza włoska w Polsce jest bardziej wyszukana kształtem (bo nie smakiem) niż we Włoszech.
Offline
A chłopaki, zaraz co ja mówię.... Te cioty z mojej "grupy przestępczej" robiły sobie jaja z biednej kelnerki w pizzeri koło nas. Prosili o "mongolską pizze" choć wiedzieli że takiej nie ma.... Maty... nie chciałyśmy się do nich przyznać.....
Offline
Ja z kumpelą raz poszłyśmy na lody, ja wzięłam zwykłe tiramisu, a ona zamówiła deser tiramisu. Facetka przyjęła zamówienie i usiadłyśmy, a taki koleś zaczął pytać co chcemy. My na to, ze już zamówiłyśmy i tak 10 min z nim w ten deseń gadamy, aż w końcu wreszcie powiedział, żebyśmy powiedziały jeszcze raz bo on to musi przygotować
Offline
O lol
To ja idę sobie wczoraj na przystanek PKS wracając do Wawy, mam gitarę na ramieniu w futerale, na światłach podchodzi do mnie i do siostry jakiś koleś i się pyta ? "Strzelające gitary ? Desperado ? Jak on miał?" Mówię mu że El Mariachi i że moja gitara nie strzela. On - "Na pewno ?" - "Napewno" i poszłam. ;]
Offline